CGM (continuous glucose monitoring) – system ciągłego monitorowania glukozy to urządzenie, które mierzy stężenie glukozy w płynie śródtkankowym. To jedna z wielu rzeczy, która odróżnia je od glukometrów, którymi mierzymy stężenie glukozy ale we krwi włośniczkowej, czyli z palca. CGMy składają się z sensora czyli takiej małej elektrody wbitej pod skórę, nadajnika czy inaczej transmitera i odbiornika, czyli najczęściej telefonu z aplikacją, na którym widzicie wynik i wykres.
Jeśli chorujesz na cukrzycę typu 1 to pewnie temat jest Ci bardzo dobrze znany. Natomiast trochę mniejszą popularność CGMy mają wśród osób z cukrzycą typu 2 czy w ogóle wśród osób bez cukrzycy. W tym zakresie monitorowanie glikemii stało się o wiele bardziej popularne za sprawą Glucose Goddess i książki „Glukozowa rewolucja„. O tym, co myślę o jej książce znajdziecie osobny wpis. Dziś mówię o samym pomyśle stosowania CGMów u osób z grup ryzyka cukrzycy typu 2.
Jeśli nie masz ochoty czytać, to zobacz ten film
Ciągłe monitorowanie glukozy u osób z cukrzycą
To według mnie zawsze dobry pomysł u każdej osoby z cukrzycą różnego typu – od 1 do 2 po cukrzycę ciążową. Osobom bez cukrzycy może się wydawać, że CGMy to takie zbędne zabawki, tymczasem są to urządzenia, które nie tylko pomagają lepiej żyć z chorobą, ale również alarmują o groźnych spadkach poziomu cukru, czyli hipoglikemii, a to jedna z wielu rzeczy, które przekłada się na lepsze wyrównanie i zapobieganie późnym powikłaniom choroby.
Nie wyobrażam sobie obecnie pracy z pacjentem diabetologicznym i edukacji diabetologicznej bez systemów monitorowania glikemii. To jest totalny game changer, nie mam co do tego wątpliwości i nie mają ich też naukowcy czy specjaliści tworzący zalecenia dot. leczenia cukrzycy w Polsce. Nie bez powodu środowiska pacjenckie walczyły o to wiele lat, aby refundacja obejmowała finalnie osoby powyżej 26 r.ż. Jeśli chorujecie na cukrzycę typu 1, cukrzycę ciążową lub cukrzycę typu 2 leczoną insuliną – koniecznie zapoznajcie się z dokładnymi zasadami refundacji i porozmawiajcie o tym ze swoim lekarzem.
Ciągłe monitorowanie glukozy u osób ze stanem przedcukrzycowym
Profilaktyka cukrzycy typu 2 oraz nadwagi i otyłości (często z nią związanych) w Polsce po prostu… leży. Problem jest ogromny. Nie widziałam jeszcze skutecznej kampanii, która promowałaby drobne zmiany w diecie i motywowała do zadbania o siebie. I uważam, że tutaj CGMy mogą pełnić bardzo ważną rolę. Bo korzystając z monitorowania glikemii uczymy się wiele o sobie, widzimy skutki podjadania oraz możemy zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. To prawda, że można mieć stabilną glikemię i tyć oraz bardzo zmienną i chudnąć.
Jednak w wielu przypadkach stabilna glikemia idzie w parze z np. większą ilością warzyw w diecie z dłuższym uczuciem sytości, a to już w zatrzymaniu przybierania na wadze może pomóc. I tu w ogóle nie chodzi o stosowanie CGMów przewlekle, jak to ma miejsce w cukrzycy typu 1, ale żeby zrobić sobie taki czas na zweryfikowanie i refleksje dokładnie nad tym co i jak często jemy. Możemy to jak najbardziej zrobić bez CGMa, ale jest to narzędzie które jednak pomaga pewne rzeczy zrozumieć. CGMy pomagają to zrozumieć i uświadomić sobie czym jest indeks i ładunek glikemiczny.
Ciągłe monitorowanie glukozy u osób z insulinoopornością
A co z insulinoopornością? Przecież to stan, w którym nie ma jeszcze problemów z nieprawidłową glikemią, a sensor mierzy stężenie glukozy, a nie insuliny. W większości przypadków IO mamy lub będziemy mieć do czynienia z nadwagą, a w mojej opinii im większa wiedza o sobie, o naszej fizjologii i taka hmm… ciekawość, tym lepiej. CGM to daje. Tu nie chodzi o to, aby wynikiem stosowania CGMów było stworzenie listy zakazanych i dozwolonych posiłków, które nie powodują tzw. “pików”, ale zaobserwowanie po prostu pewnych prawidłowości i trendów.
Czy CGM jest tutaj czymś niezbędnym? Oczywiście, że nie. Można wprowadzić pozytywne zmiany w diecie bez niego i świetnie sobie radzić. Tak samo nie potrzebujesz liczyć kroków na zegarku, żeby być aktywną.
No to jak? Hit czy kit?
Myślę, że mimo wielu wad i ograniczeń CGM są raczej hitem, niż kitem. Zmieniają totalnie podejście do profilaktyki i edukacji diabetologicznej. Dziś, w tym momencie, mamy bardzo dużo danych, ale nie potrafimy jeszcze nimi zarządzać. Dopiero nauczyliśmy się tego na osobach z cukrzycą. W mojej opinii trend używania CGMów u zdrowych osób lub z grupy ryzyka cukrzycy typu 2 zaowocuje większa ilością danych, pozwoli je uporządkować i opisać tak, by pozwalały wyciągnąć jakieś konkretne wnioski.
Zaaplikowanie sobie CGM może w najgorszym scenariuszu zostawić chwilowe zaczerwienienie skóry i po prostu się nie przydać. Nie spowoduje poważnego uszczerbku na zdrowiu. Wiele osób jest też zwyczajnie zaskoczona tym, jak wpływają na poziom cukru różne produkty, a to poszerza wiedze o żywieniu. Przy odrobinie edukacji dietetycznej mamy narzędzie, które pomaga zrozumieć zalecenia „zdrowej diety” w praktyce. A gdy wiemy, dlaczego coś działa tak, a nie inaczej – łatwiej się do takich zaleceń stosować. Jeśli nie ma tej edukacji to niestety może to skończyć się obniżaniem „piku” masłem, a nie o to przecież chodzi. O tym, jakich wniosków „na chłopski rozum” nie wyciągać z CGM opowiem innym razem.
CGMy to nie są tanie urządzenia, obecnie koszt 1 sensora to ok. 180 zł. Można te pieniądze wydać lepiej, ale też gorzej. To bardzo indywidualna sprawa, czy to dla kogoś jest wydatek do zaakceptowania na ten moment czy nie.
Cały trend zaowocował niestety powstaniem wielu marketingowych ściem i firm, które zwyczajnie chcą na tej „modzie” zarobić. Dlatego zawsze sprawdzajcie, czy dany wyrób medyczny jest zatwierdzony przez odpowiednie organy i nie zamawiajcie takich produktów np. z aliexpress.